+1
W TRAMPKACH 13 lipca 2015 15:44
Ostatnie 5 dni w raju czyli Karaiby i Polinezja w jednym: Ihleu das Rolas
Płyniemy na małą wysepkę położoną dokładnie na równiku – Wyspę Żółwi. Żadnej cywilizacji w naszym rozumieniu. Brak dróg, samochodów, czasem łodzie majaczą na oceanie. Spokój i cisza. Niesamowite doświadczenie. Odtrucie. Na wyspie jest jeden hotel – oczywiście sieci Pestana i obok malutka wioseczka tubylców. Dzikie, bezludne plaże i dżungla wewnątrz, ale jakaś taka niegroźna jak nieprawdziwa. Najgroźniejsze były tam świnki białe i czarne (razem) ;-) ale tak naprawdę jedynym zagrożeniem były tylko spadające kokosy.
Przeprawa. Mała czeka na gifty. Dostała od turystów chupa chupsa i wpakowała w opakowaniu do paszczy










Wreszcie cel podróży. Hotel Pestana Equador dla bogoli










Szczęśliwa z kluczem i mapą wyspy szukam bungalowu


















Dalej w obrębie hotelu: dzikie plaże (kilka) i punkty widokowe
















Cofee Beach alias Playa Cafe. Bezludna. Najpiękniejsza jaką widziałam!


\











Wioska


Mr J. Lokalny biznesmen. Żywił nas, bo u monopolisty ceny ostre 30 EUR za kolację!
















Welcome to the jungle!



W tym miejscu leży równik, który przecina się z południkiem zerowym!










Wynajęliśmy łódź, opłynięcie wyspy zajmuje około godziny, z zabawą na plażach dostępnych tylko z wody dłużej....


taka tam plażunia
























catering Mr J. z piwem nacional w cenie 25 EUR za nas dwoje


wygnanie czyli powrót


Najlepsze na koniec ;-)







Dodaj Komentarz